tag:blogger.com,1999:blog-16135645465802546732024-03-13T20:31:11.823-07:00backpacking.com.plbackpacking.com.plhttp://www.blogger.com/profile/09601665828199961097noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-1613564546580254673.post-25200274357236172232017-09-25T14:07:00.001-07:002017-09-25T14:07:58.750-07:00Australia - kraj kangurów!<div class="MsoNormal">
<br />
<u><o:p></o:p></u></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Będąc w Nowej
Zelandii uzmysłowiłem sobie, że grzechem byłoby, nie zobaczyć Australii. W końcu jestem jakieś 15tys km od
domu, a Australia leży „rzut kamieniem ode mnie”. Sama myśl postanowienia stopy
na kontynencie kangurów i koala przyprawiła mnie o spory entuzjazm. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Niestety
Polacy chcący odwiedzić najmniejszy kontynent świata, mają obowiązek posiadania
wizy. Dlatego też udałem się w tej sprawie do Placówki Dyplomatycznej w
Wellington, gdzie chciano mnie odesłać do Konsulatu Generalnego w Auckland. Nie
uśmiechało mi się jednak wracać 600km do miejsca w którym już byłem. W
Internecie wyczytałem, że od jakichś 3 miesięcy istnieje możliwość wyrobienia
wizy on-line. Wnioskek można składać za pośrednictwem strony internetowej
Ministerstwa ds. Imigracji i Obywatelstwa Australii <a href="http://www.border.gov.au/">http://www.border.gov.au</a>. Wszystko udało
się sprawnie załatwić i po dwóch dniach na swoją skrzynkę mailową dostałem
upragnioną wizę. Yeah!<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="450" src="https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m40!1m12!1m3!1d3299920.106510444!2d145.05653680187243!3d-36.128131929069404!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i1024!2i768!4f13.1!4m25!3e0!4m5!1s0x6b129838f39a743f%3A0x3017d681632a850!2sSydney+Nowa+Po%C5%82udniowa+Walia%2C+Australia!3m2!1d-33.868819699999996!2d151.2092955!4m5!1s0x6b12590dbd134d19%3A0xf75ff707c61ca57e!2sBlue+Mountains+National+Park+Nowa+Po%C5%82udniowa+Walia%2C+Australia!3m2!1d-33.6175633!2d150.4559069!4m5!1s0x6ad646b5d2ba4df7%3A0x4045675218ccd90!2sMelbourne+Wiktoria%2C+Australia!3m2!1d-37.8136276!2d144.96305759999998!4m5!1s0x6ad32153c88ccc31%3A0xa06e89c3f0d1d095!2sGreat+Ocean+Road%2C+Peterborough+Wiktoria%2C+Australia!3m2!1d-38.6805638!2d143.39161819999998!5e0!3m2!1spl!2spl!4v1506373167991" style="border: 0;" width="600"></iframe></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Mając już wszystkie
niezbędne dokumenty udałem się do biura podróży "Flight Center New
Zealand", które ma chyba turystyczny monopol w Nowej Zelandii. Dowiedziałem
się kilku rzeczy, które chciałbym przytoczyć jako ciekawostki. Po pierwsze
Nowozelandczycy nie mają ofert "last minute" czy innych promocji na
tanie loty. Wychodzą z założenia, że lepiej jak samolot leci pusty niż miałby nim
lecieć marudny pasażer za kilka dolarów. Zapytałem również o ceny biletów na
Fiji - pani w biurze odradziła mi jednak udanie się tam, ponieważ „Fiji jest
nieciekawe, nudne i to jest ostatnie miejsce do którego udają się
Nowozelandczycy”. Dziwne, ponieważ wiele Europejczyków wydaje kilkadziesiąt
tysięcy złotych żeby właśnie tam spędzić rajskie wakacje. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Wróćmy jednak do
Australii. Kupiłem bilet i udałem się na lotnisko. Po 2,5h lotu znalazłem się w
Sydney. Pierwszy nocleg udało mi się znaleźć jeszcze będąc w Nowej Zelandii,
korzystając z gościnności "znajomego co ma znajomego w Sydney". Życzliwość
dla osób podróżujących jest bardzo powszechna na całym świecie, ale w Australii
i Nowej Zelandii mam wrażenie, że biją wszelkie rekordy. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Nowi znajomi, których nigdy wcześniej nie widziałem odebrali
mnie z lotniska o 23:00 i zabrali do siebie. Pozwolili mi zostać ile tylko będę
chciał. Mieszkali na przedmieściach Sydney - jakieś 40km od centrum. Następnego
dnia jak się obudziłem, to czym prędzej chciałem udać się do „centrum”. Wybrałem najtańszy i najszybszy możliwym środek
transportu - autobus wodny, kosztował jakieś 2 dolary australijskie (4zł) w
jedną stronę. Po 30 minutowym rejsie, moim oczom ukazała się słynna Opera z
Sydney - symbol miasta i „Harbour Bridge”, most wybudowany w latach 20’
ubiegłego wieku. Ciekawostką jest, że w czasie jego budowy, zginęło 16 osób, a
nazwiska ofiar upamiętnione są na wmurowanej tablicy.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuQpGntBe0Sa_WuCb0Qhj2qvx9zZSt9yxWd2xaREtsE1t_MJsH9bZ8m6GICu6ALBu1NaiHS6aR_3hMn48sDtvSHCzgKrTYiFMRfqqVnggF1T-vIZ9iSc9RcQkXcHtkh8vZ5HXdnxlahYw/s1600/SDC11680a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuQpGntBe0Sa_WuCb0Qhj2qvx9zZSt9yxWd2xaREtsE1t_MJsH9bZ8m6GICu6ALBu1NaiHS6aR_3hMn48sDtvSHCzgKrTYiFMRfqqVnggF1T-vIZ9iSc9RcQkXcHtkh8vZ5HXdnxlahYw/s320/SDC11680a.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Harbour Bridge oraz słynna "Opera House"</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Ogólne wrażenie „serca Sydney” jest niesamowite. Sam nie
wiem dlaczego. Najsłynniejsze australijskie miasto zwiedzałem blisko tydzień, a
naprawdę jest co… Sydney Opera House, Harbour Bridge, Darling Harbour, Sydney
Tower, z której można podziwiać piękną panoramę miasta, Taronga Zoo, piękne
Oceanarium, wioska olimpijska, St. Mary’s Cathedral, Town Hall, Royal Botanic
Gardens i wiele wiele innych. Ogólnie jest to miasto, w którym naprawdę
przyjemnie spędza się czas. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Na szczególną uwagę
w Sydney zasługuje "The Gap", czyli klify, które znajdują się na
wschodzie miasta. Ciekawostką jest, że to majestatyczne miejsce przyciąga jak
magnes pogrążonych w rozpaczy i niewidzących sensu życia. „The Gap” często wymieniane
jest na liście najpopularniejszych „Suicide spot” na świecie. Na barierkach
widnieją tutaj tabliczki informacyjne, proszące o niepodejmowanie pochopnych
decyzji i alarmowe numery telefonów do dyżurnych psychiatrów. Legendą tego
miejsca jest Donald Taylor Ritchie. Przez prawie pół wieku mieszkający
niedaleko klifu The Gap, często przechadzał się jego brzegiem. Gdy widział
nieszczęśnika na skraju przepaści, po prostu podchodził do niego ostrożnie, ze
szczerym uśmiechem na ustach i zwyczajnie pytał: „czy jest w coś w czy mogę
pomóc”. Potem zapraszał tych ludzi do siebie na filiżankę herbaty. Istnieje
ponad 200 udokumentowanych przypadków uratowania życia niedoszłych samobójców
przez Donalda. Za swoje starania został
odznaczony m.in. orderem Australii, najwyższym odznaczeniem tego państwa
przyznawanym za wkład w rozwój kraju. Stąd też poczciwy mieszkaniec-staruszek
zyskał sobie w Sydney pseudonim: „Angel of The Gap”.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyaLM-Dz8RAc_3JVfs2Xr_lVFQl5AsqofwFI6R6ncOleHbjSvDjx21Mpz2i8UHdnon0P3_aO2K4JLUtvSlznAdtkV47mMUyFiJdDmbDwMVN3vMGKItecisJ3M20KAOKw9SsgXEQsthEb8/s1600/SDC12407.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyaLM-Dz8RAc_3JVfs2Xr_lVFQl5AsqofwFI6R6ncOleHbjSvDjx21Mpz2i8UHdnon0P3_aO2K4JLUtvSlznAdtkV47mMUyFiJdDmbDwMVN3vMGKItecisJ3M20KAOKw9SsgXEQsthEb8/s320/SDC12407.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">THE GAP</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Ostatnim
miejscem, które trzeba zobaczyć w Sydney jest "Bondi Beach" czyli
najpopularniejsza plaża w całej Australii. Długa na ponad kilometr, znana z
tv-show "Bondai Beach Rescue", pokazującą pracę ratowników. Jest to
zdecydowanie najbardziej zatłoczona plaża jaką kiedykolwiek w życiu widziałem.
Tysiące ludzi przychodzi tu przed pracą, po pracy a nawet w czasie pracy. Jest
to zdecydowanie ulubione miejsce relaksu dla tzw. lokalsów. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Poruszając się
publicznym transportem w Sydney każdy zwróci uwagę na jedno - idealnie
funkcjonujące metro. Na każdej stacji wiszą telewizory plazmowe odliczające
czas do przyjazdu pociągu, wykaz wszystkich stacji itp. Byłem zszokowany kiedy
widząc na zegarze 5sekund do przyjazdu, wjeżdża pociąg, a w momencie wybicia
0sek, otwierały się drzwi metra. Taki widok nie jest normalny, w szczególności
dla przeciętnego użytkownika PKP.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
115km od Sydney
znajduje się Park Narodowy "Blue Mountains". Góry zawdzięczają swoją
nazwę porastającym ich stoki eukaliptusom. Ulatniające się olejki eteryczne
które zawarte są w liściach tych drzew powodują, że kiedy góry oglądane są z
odległości to wyglądają jakby były przykryte lekką, niebieskawą mgłą. Park
znajduje się na liście UNESCO. Miejsce przytłacza wielkością i majestatem. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Będąc w Blue
Mountains dostałem telefon od poznanego w Nowej Zelandii Australijczyka, który
pytał jak przebiega moja wyprawa. Kiedy dowiedział się, że jestem w Sydney
oznajmił, że muszę przyjechać do Melbourne - będę miał załatwiony na miejscu nocleg
i wszystko czego potrzebuję. Poprosiłem swoich nowych znajomych o pomoc, którzy
w portalu odpowiadającemu naszemu „blabla car” odszukali kogoś co jechał akurat
za 2 dni do Melbourne. Sama podróż minęła szybko – samochodem to jakieś 8-9h.
Widoki po drodze…niepowtarzalne. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Przybyłem do
Melbourne. Pierwszy dzień musiałem zorganizować sobie sam, gdyż mój przyjaciel
był poza miastem. Hostel znalazłem oczywiście w samym centrum. Standardowo już
w pierwszy dzień poznałem kilka osób – Jerry z USA, Francis z Tasmanii i 2
Austriaków ale imion nie pamiętam. Jeszcze tego samego dnia co przybyłem,
dostałem ofertę od mojego współlokatora z pokoju - dwumiesięczna wyprawa
dookoła całej Australii, wypożyczonym camp-vanem, na jego koszt. Nie było
łatwo, ale musiałem odmówić – z kilku powodów nie mogłem zostać w Australii na
kolejne dwa miesiące. Następnego dnia rano poszedłem się przejść po
Melbourne. <o:p></o:p></div>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMBWxJUPNt2FKaQRs7TGWK_AQJ3kZmjFshm_zdHinwXOQsdItFhj_0QXTr2l0WWMkiqyScCSImIwa8-MIHOC6DoaYBWUW9BTlIMLoFCNdMLaFxwMMphobxUQ4RqdHwLAinYbLDAQfWSDY/s1600/SDC12283.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMBWxJUPNt2FKaQRs7TGWK_AQJ3kZmjFshm_zdHinwXOQsdItFhj_0QXTr2l0WWMkiqyScCSImIwa8-MIHOC6DoaYBWUW9BTlIMLoFCNdMLaFxwMMphobxUQ4RqdHwLAinYbLDAQfWSDY/s320/SDC12283.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Twelve Apostoles</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Zwiedzając
centrum, natknąłem się na witrynę sklepową z dużym napisem "1 day
tours" czyli biuro podróży organizujące jednodniowe wycieczki. Z
dostępnych ofert wybrałem "Great Ocean Road". To malownicza droga o
długości prawie 250km, wraz z położonymi wzdłuż niej Parkami Narodowymi. Jest
to ogromna atrakcja turystyczna. Great Ocean Road jest największym na świecie
pomnikiem ofiar wojny. Została ona zbudowana bowiem przez weteranów I Wojny
Światowej, którzy po powrocie postanowili oddać w ten sposób hołd poległym
kolegom - budowa trwała 16 lat. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Śmieszna, a
przynajmniej z perspektywy czasu jest historia, kiedy zwiedzając na Great Ocean
Road park narodowy "Twelve Apostoles", przyszedłem na umówioną
godzinę na miejsce zbiórki i udało mi zobaczyłem tył odjeżdżającego autokaru.
Na nic zdało się machanie i wołanie! Zostałem sam w Parku Narodowym, z dala od
jakiejkolwiek cywilizacji. W pierwszej chwili trochę zwątpiłem i nie wiedziałem
co zrobić. Pierwszy pomysł – złapać autostop, kolejna przygoda. No ale pomysł
jednak nie wypalił bo przez pół godziny nie jechał żaden samochód. Wpadłem na
pomysł że zadzwonię na 112 i zapytam australijską policję co mam zrobić.
Panowie byli bardzo mili i skontaktowali się jakoś z kierowcą autobusu i go
zawrócili. Po godzinie spędzonej na australijskich bezdrożach wrócił po mnie
autobus. Plus taki że miałem dodatkową godzinę na zrobienie parę fajnych zdjęć <span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><o:p></o:p></div>
<span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><br /></span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOh1Yg1uP0ftM96ijTG71ZFlXP12kP8-ghuesl6udf-yGFtyBbmtDTp3WGd_JdCKlItzMGbiWatQegW_S5VCdWBBqjf8WFe7_osrnCTxKrmtdywPtkKeiscjGpudaDUTg_gG-63EJoRdg/s1600/SDC12206.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOh1Yg1uP0ftM96ijTG71ZFlXP12kP8-ghuesl6udf-yGFtyBbmtDTp3WGd_JdCKlItzMGbiWatQegW_S5VCdWBBqjf8WFe7_osrnCTxKrmtdywPtkKeiscjGpudaDUTg_gG-63EJoRdg/s640/SDC12206.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jedna z wielu "zwykłych" australijskich plaż</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "wingdings"; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
To nie jest jedyna australijska anegdotka warta
opowiedzenia. W drodze powrotnej do Polski, kiedy byłem na lotnisku w
Melbourne, ( chyba wyraźnie zagubiony) zostałem wyciągnięty z tłumu do rutynowej
kontroli. Kiedy wszedłem do małego pokoju bez okien, oprócz 2 funkcjonariuszy
wprowadzających mnie tam, zobaczyłem 3 osoby – jakiegoś faceta z kamerą
telewizyjną, faceta z dużym mikrofonem i jeszcze jednego, chyba oświetleniowca.
Zaczęto mnie dokładnie przeszukiwać. Zadawano mi pytania skąd lecę, dokąd lecę,
czemu Australia, czy byłem ostatnio w krajach arabskich, czy przewożę coś
nielegalnego i czy poddałbym się badaniu na zawartość narkotyków we krwi. Ale
po 15 minutach przepytywania, stwierdzi chyba, że nie jestem terrorystą i mnie
puścili. Na sam koniec zapytano mnie czy zgadzam się na udostępnienie wizerunku
w TV czy chcę mieć zamazaną twarz. Panowie powiedzieli mi, że, materiał jest
puszczany w australijskiej TV i pokazuje pracę celników na lotniskach, którzy
wyłapują przemytników – coś takiego jak „Megalotnisko w Dubaju” na National
Geographic Channel. Jest zatem możliwość, że miałem swój debiut na australijskim
ekranie. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Po niespełna 40h i 2 przesiadkach znalazłem się na lotnisku
w Katowicach. To była zdecydowanie najbardziej wyczerpująca fizycznie podróż
jaką do tej pory przeżyłem. Było warto!<o:p></o:p></div>
</div>
backpacking.com.plhttp://www.blogger.com/profile/09601665828199961097noreply@blogger.com0Sydney NSW, Australia-33.8688197 151.20929550000005-34.712802200000006 149.91840200000004 -33.0248372 152.50018900000006tag:blogger.com,1999:blog-1613564546580254673.post-71786027171539876762017-04-26T14:29:00.003-07:002017-06-06T09:59:47.665-07:00Nowa Zelandia - początek<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><u></u></i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-oeOKxWp2uhk/WQT6e9tlknI/AAAAAAAAD2c/YDGfMW8gJQokxUYfArm0ArVdXQKsQ2BCwCPcB/s1600/SDC11607a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://4.bp.blogspot.com/-oeOKxWp2uhk/WQT6e9tlknI/AAAAAAAAD2c/YDGfMW8gJQokxUYfArm0ArVdXQKsQ2BCwCPcB/s320/SDC11607a.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nowa Zelandia - w drodze na południe</td></tr>
</tbody></table>
Jako początek mojej przygody z podróżowaniem mogę śmiało
uznać Nową Zelandię. Pomimo, że podróżowałem od dziecka z rodzicami,
jeździłem na kolonie i obozy to właśnie do Nowej Zelandii udałem się z
plecakiem, całkowicie sam na 2 miesiące.<br />
<a name='more'></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ku zaskoczeniu było to całkowicie nieplanowane i
przypadkowe. Marnując czas na internecie, natknąłem się na bilet last minute do
Auckland. Bilet za 1/4 ceny, ale wylot za dwa dni - czemu nie? ;)</div>
<div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Obywatele Polski nie posiadają obowiązku wizowego, więc można
się po prostu spakować i jechać. Tak też zrobiłem. Wcześniej jedynie przez dwa
dni myślałem co tam będę robił i co mi się przyda. Nie wziąłem nic specjalnego.
Ubrania, telefon , pieniądze i paszport - dosłownie. Lot jest dość długi. Opcji
dostania się do Nowej Zelandii jest teraz mnóstwo. Można lecieć najpierw przez
Moskwę, Londyn, Pragę, Frankfurt, a potem do Szanghaju, Tokyo, Dubaju, Hanoi,
Sydney itd. Ja leciałem najpierw do Frankfurtu, potem 14h do Tokyo - spacer po
lotnisku Narita, gdzie metro ma bardziej rozbudowaną sieć niż Warszawa, a
stamtąd kolejne 12h w samolocie do Nowej Zelandii. No i znalazłem się w
Auckland, największym mieście tego pięknego kraju.<o:p></o:p><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-4-9-Hqshusw/WQT6e_srpgI/AAAAAAAAD2c/aFn453DACkkJxwg8DAv94xWEd3tCzSnTQCPcB/s1600/SDC10596.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-4-9-Hqshusw/WQT6e_srpgI/AAAAAAAAD2c/aFn453DACkkJxwg8DAv94xWEd3tCzSnTQCPcB/s320/SDC10596.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Widok na Wellington</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Chyba jedną z
najważniejszych rzeczy, o których musi pamiętać każdy podróżujący jest zapewnienie
sobie noclegu. Ja nie zdążyłem tego zrobić w domu, więc pozostało pospacerować
mi po tym 1,5mln mieście i znaleźć coś taniego do spania. Jak to zrobić? Jak
nie wiesz gdzie iść to najlepiej idź do informacji turystycznej. Tam skierowano
mnie do "Base Auckland Backpackers". Zważywszy, że hostel mieści się
w 25 piętrowym budynku w samym środku miasta - sądziłem, że to pomyłka bo
prosząc o tani obiekt myślałem, że zostanę skierowany do taniego motelu na
przedmieściach. Nie znając jeszcze fenomenu
hosteli udałem się tam i zostałem poinformowany, że nocleg kosztuje 16
nowozelandzkich dolarów (jakieś 35-36zł). Czteroosobowy Pokój, chyba na 16
piętrze, w którym poznałem wyjątkowych ludzi - pamiętam do dziś, że był tam
Thomas ze Szwajcarii i James z USA. To był pierwszy pozytywny kontakt z
backpackingiem. Niesamowicie pozytywni ludzie, wśród których czułem się jakbym
był wśród swoich dobrych znajomych. W sumie to nawet nie udało mi się dojść do
pokoju, a już wcześniej poznałem kilka osób - pytali skąd przyjechałem, co
zamierzam robić i czy nie potrzebuje jakichś wskazówek. Przez kilka dni w
hostelu poznałem więcej ludzi niż przez ostatnie 2 lata w Polsce. Najfajniejsze
jest to, że w tego typu miejscach wszyscy są ze sobą po imieniu. Nieważne czy
masz 20 lat czy 60. <o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Ale wracając do
Auckland - plan był taki ... rozejrzeć się po mieście, zwiedzić wszystko to co
polecili mi w IT, a następnie udać się dalej - na południe. Poznałem grupkę Irlandczyków
(Mark, Harry i Miranda), którzy
zaproponowali transport na południe w zamian za towarzystwo i miłą rozmowę o
podróżach. Udaliśmy się Rotorua - stolica zjawisk geotermalnych. W całej
miejscowości unosi się charakterystyczny zapach siarkowodoru. W największym
parku „Te Puia”, znajdują się gejzery, które wyrzucają wodę na wysokość 20m,
4-5 razy na godzinę, liczne gotujące się błota i wody. Miejsce te odwiedzane
jest rocznie przez 1,5mln turystów. Będąc w Nowej Zelandii jest to jedno z tzw.
miejsc „must to see”.<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-H1A6rG_eW14/WQT6ezTv2JI/AAAAAAAAD2c/aDtwUgr0pm8KoQLKCDwMFL2J-Gr7ekGBwCPcB/s1600/SDC10849a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-H1A6rG_eW14/WQT6ezTv2JI/AAAAAAAAD2c/aDtwUgr0pm8KoQLKCDwMFL2J-Gr7ekGBwCPcB/s320/SDC10849a.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Jeden ze "zwykłych" krajobrazów widocznych z drogi</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Drugim punktem na trasie była miejscowość Taupo. Tu w barze
spotkaliśmy grupę Tasmańczyków, którzy zaproponowali wspólny wypad nad jezioro
Taupo, gdzie znajduje się popularne miejsce do skoku na bungee. Oczywiście,
spodobał nam się ten pomysł. Pojechaliśmy i skoczyliśmy. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Udając się dalej na południe trzymaliśmy się "State
Hwy" wzdłuż, której rozpościera się widok niczym w filmie „Władca
Pierścieni”. Najpiękniejsze w tym kraju jest to, że nie trzeba nigdzie zbaczać,
żeby zobaczyć piękny krajobraz – tutaj wzdłuż krajowych dróg rozpościerają się
najpiękniejsze krajobrazy świata. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Po kilku dniach dotarliśmy do Wellington - najbardziej
wysuniętej na południe stolicy na świecie. To tutaj na przedmieściach nakręcono
większość scen do trylogii "Władca Pierścieni". Wellington jest
centrum politycznym Nowej Zelandii. Znajduje się tutaj parlament, siedziby wszystkich
ministerstw, urzędów i licznych departamentów. W Wellington należy odwiedzić
Muzeum Narodowe "Te Papa", Wellington Cable Car czyli kolejka, którą
możemy wjechać na szczyt góry za 2 nowozelandzkie dolary, skąd rozpościera się
piękny widok na miasto i zatokę, Budynek parlamentu, stare budynki parlamentu,
które są drugimi najstarszymi na świecie budynkami wykonanymi z drewna, Carter
Observatory i wiele, wiele innych ciekawych miejsc. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Będąc w Wellington
trzeba również pojechać do miejscowość Pahiatua. Z miejscowością związana jest
polska historia. W 1944 roku przybyło do Pahiatua 838 polskich uchodźców (w tym
733 dzieci), uciekających przed II wojną. Większość z tych osób została
"naturalizowana" i do dzisiaj mieszkają w Nowej Zelandii, kultywując
polskie tradycje. Ja miałem okazję odwiedzić Dom Polski, w czasie cyklicznego
meetingu i spotkać ponad sto "dzieci Pahiatua", które dzisiaj są w
wieku emerytalnym i z sentymentem opowiadali o trudnych czasach, kiedy musieli
układać sobie życie z dala od ojczyzny. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Z Wellington
można udać się już tylko w jednym kierunku - na południową wyspę. Najlepiej
zrobić to promem, bo przepływając Cieśninę Cooka, oddzielającą obie wyspy można
podziwiać naprawdę piękne widoki. <o:p></o:p></div>
</div>
</div>
<div>
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="450" src="https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m58!1m12!1m3!1d6144865.522824159!2d167.34661777117532!3d-41.234351289128284!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i1024!2i768!4f13.1!4m43!3e0!4m5!1s0x6d0d47fb5a9ce6fb%3A0x500ef6143a29917!2sAuckland%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-36.8484597!2d174.7633315!4m5!1s0x6d6e9e97dfe9e629%3A0xbf301bd24284e671!2sRotorua%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-38.175279599999996!2d176.33767609999998!4m5!1s0x6d695c35a1663995%3A0x4accda9ebdd3ae22!2sTaupo%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-38.6690441!2d176.01215729999998!4m5!1s0x6d38b1fc49e974cb%3A0xa00ef63a213b470!2sWellington%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-41.2864603!2d174.77623599999998!4m5!1s0xa9d51df1d7a8de5f%3A0x500ef868479a600!2sQueenstown%2C+Otago%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-45.0311622!2d168.6626435!4m5!1s0xa9d6ab96f430878b%3A0x500ef8684796dc0!2sFiordland+National+Park%2C+Southland%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-45.6060987!2d167.3607653!4m5!1s0x6d322f4863c5ed01%3A0x500ef8684799945!2sChristchurch%2C+Canterbury%2C+Nowa+Zelandia!3m2!1d-43.5320544!2d172.6362254!5e0!3m2!1spl!2spl!4v1493499835744" style="border: 0;" width="600"></iframe><br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przekroczenie Cieśniny Cooka jest jak przekroczenie bram
nieba. Krajobraz południowej wyspy jest tak piękny, że nawet nie będę próbował
go opisać, tylko od razu odsyłam do zdjęć. Na południowej wyspie obowiązkowo
trzeba zobaczyć miejscowość Quennstown i
Fiordland National Park. Quennstown ma charakter kurortu narciarskiego i metkę
stolicy sportów ekstremalnych. Tutaj oprócz zwykłego bungee można jeszcze
skakać ze spadochronu, zrobić tzw. "canyon swing", jeździć na
quadach, uprawiać "zorbing" i wiele, wiele innych. Ta 11tys
miejscowość otoczona jest wysokimi górami i jeziorem Wakatipu, tworząc pięknie
komponującą się całość.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-ORx5J8jXJVg/WQT6exbSH-I/AAAAAAAAD2c/ZvnaRvspceM9iaGE7X2llXxiC0YG9z1agCPcB/s1600/SDC11573.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-ORx5J8jXJVg/WQT6exbSH-I/AAAAAAAAD2c/ZvnaRvspceM9iaGE7X2llXxiC0YG9z1agCPcB/s320/SDC11573.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Fiordland National Park - wizytówka Nowej Zelandii</b></td></tr>
</tbody></table>
Stąd można udać
się do chyba najpiękniejszego miejsca w całej Nowej Zelandii - Fiordland
National Park. Wysokie fiordy, klify, wodospady, pingwiny. To tylko króciutka
charakterystyka tego miejsca, ale ani fotografie ani żaden opis nie jest w
stanie oddać piękna tego miejsca - tu po prostu trzeba przyjechać. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Ostatnim punktem
na naszej trasie było Christchurch (pl. Chrześcijański Kościół). Drugie co do
wielkości największe miasto Nowej Zelandii. Dominują tutaj kościoły i katedry
skąd tez wzięła się nazwa miasta. Po mieście można poruszać się stylowymi
tramwajami, które nadają miastu wyjątkowego uroku. Miasto co parę lat nawiedzane
jest silnymi trzęsieniami ziemi, które stopniowo je dewastują. Dlatego
trzeba je zobaczyć czym prędzej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Tak też skończyła
się moja przygoda z Nową Zelandią. Z lotniska Christchurch, po blisko 60 dniach
tułaczki poleciałem do Australii…<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://goo.gl/photos/uqE9oM4VNWE5p8KB6" target="_blank"><span style="font-size: large;">Zobacz galerię zdjęć z NOWEJ ZELANDII</span></a></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgQoMMKhEncs7vUzacWPoEV8r0ALV8-TAtt_hF6TZESOEa-4GzRedb4g-GS0YD7DsnE3K2ghlcbdnxOWM6sx5OdJ7ZqdtYjBWg2jKh6nqAtJzyN_sQjlo3215PVHIUqgfS-Y_cxkhcBLg/s1600/SDC10736.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br /></div>
</div>
</div>
backpacking.com.plhttp://www.blogger.com/profile/09601665828199961097noreply@blogger.com1Polska51.919438 19.1451359999999841.8679415 -1.5091610000000202 61.9709345 39.799432999999979